Akcja toczy się po wydarzeniach w książce „Wojownicze serca”.
Dokładnie wytarł, a potem odstawił na miejsce kolejny kufel. Dzisiejszych ruch w knajpie był większy niż zazwyczaj. Zapewne było to spowodowane plotkami, które krążyły po Arkadii. Według nich Aurel, znany niektórym jako Harry, pomógł w pokonaniu manipulującej wszystkimi Marlee. To nie do końca była prawda. Choć zaczął odzyskiwać wspomnienia wcześniej niż inni, to jednak większość czasu przesiedział w lochu. Dopiero później pomógł w jej schwytaniu. Jednak nie zamierzał wyprowadzać ludzi z błędu. Przynajmniej bar był pełny ludzi, a on miał pełne ręce roboty i nie miał czasu na zbędne myślenie.
Jednak teraz wszyscy już wyszli, a on umył ostatnią ze szklanek. Wytarł dłonie w ścierkę i rzucił ją na blat. Następnie sięgnął do kieszeni czarnych spodni i wyciągnął złożoną kartkę. Powoli rozłożył ją i zaczął wpatrywać się portret, który zostawił mu Aaron.
– Ciekawe, jak teraz im się żyje…
Gdy mrugnął, zorientował się, że znajduje się w jaśniejszym miejscu. Uniósł wzrok i znieruchomiał. Spoglądał na dziewczynę z portretu, która teraz siedziała na krześle. Zauważył, że miała dłuższe włosy, niż te, które zapamiętał.
– Alyson? – zapytał niepewnie, ale dziewczyna nie poruszyła się. Zmieniła ustawienia w aparacie i znowu przyciągnęła sprzęt do oka, aby po chwili zrobić zdjęcie figurce umieszczonej na stole przed sobą. – Alyson?
– Och!
Słysząc za swoimi plecami okrzyk pełen zaskoczenia, czym prędzej się odwrócił. Dziewczyna o błękitnych oczach przyglądała mu się z niedowierzaniem.
– Widzisz mnie?
– Annabelle? – Alyson posłała dziewczynie zaciekawione spojrzenie. – Czy wszystko dobrze?
– T-tak – wydukała, spoglądając raz na Harry’ego, a raz na przyjaciółkę.
Alyson spojrzała w tamtą stronę, ale dojrzała tylko stojące niedaleko łóżko.
– Na co się patrzysz?
– Nie mów jej. – Harry zrobił krok w jej stronę. – Nie mów jej.
– Anna! – Alyson zerwała się z krzesła. – Czy tam jest jakiś demon?
– Co? Nie – odparła szybko, a potem zmarszczyła brwi. – Chyba nie – dodała, a potem spojrzała w dół na kartkę, którą trzymała w dłoni. Westchnęła. – Nie, coś mi się przywidziało.
Alyson zaciekawiło zachowanie przyjaciółki, ale gdy chciała do niej podejść, dziewczyna odwróciła się i wyszła z ich wspólnego pokoju. Harry złożył portret i schował go ponownie do kieszeni spodni, a potem podążył za dziewczyną.
– Widzisz mnie, prawda?
Spojrzała na niego, ale nic nie powiedziała, tylko dalej szła przed siebie.
– Widzisz mnie!
– Możesz przestać to powtarzać? – mruknęła, gdy na korytarzu zostali sami. – Ludzie wezmą mnie za wariatkę, gdy będę gadać sama do siebie…
Wyszła przed budynek i wciągnęła świeże powietrze do płuc.
– To tylko mi się wydawało… – Wypuściła powietrze, a potem ponownie się zaciągnęła.
– Dlaczego mnie widzisz, a ona nie?
Zachłysnęła się i zaczęła energicznie kaszleć, przyciągając tym uwagę kilku osób. Machnęła do nich na znak, że wszystko w porządku, po czym skierowała się za róg budynku.
– Żyjesz? – zapytał Harry.
– Ja tak! – odparła, czując dalej palące uczucie w gardle. – Rety! Dlaczego ja cię widzę? Może naprawdę mi odwaliło…
– Nie – odezwał się nowy głos. – Jako medium jesteś w stanie widzieć duchy.
Harry i Annabelle spojrzeli na osobę, która do nich podeszła.
– Czy Dante dobrze podejrzewał – mruknął Harry. – Jesteś medium.
– Ty też go widzisz?
Alarick skinął głową.
– Tak – odparł, a Annabelle spadł kamień z serca. Tymczasem upadły zmierzył byłego wojownika przeciągłym spojrzeniem. – Pytanie tylko, jak to możliwe, że dusza z Arkadii przeniknęła do świata żywych?
Harry zmarszczył brwi.
– To chyba mało spotykane.
Alarick parsknął.
– Z tego, co mi wiadomo, to żadnej duszy nie udało się tego osiągnąć. Ucieczka z Piekła? Żaden problem. Tam można wchodzić i wychodzić. Sam niektóre przeprowadzałem, gdy bardziej mi się nudziło. Ale z Arkadii…
Annabelle pokiwała głową.
– Masz rację. Przecież Arkadia jest mocno strzeżona. Tylko tobie i Aaronowi udało się wejść i wyjść, a zabraliście ze sobą tylko Tony’ego…
– A jego widzą wszyscy? – zaciekawił się Harry.
– Tak – potwierdziła Annabelle. – Nie wiem, dlaczego ciebie…
– O nie – przerwał jej Alarick. – Pokaż mi to.
Dziewczyna w pierwszym momencie nie wiedziała, o co mu chodzi, ale wtedy upadły wskazał na kartę papieru, którą trzymała w prawej dłoni. Bez słowa podała mu ją.
– Będę musiał ci przypiąć jakiś dzwonek – odparł. – Będzie mnie informować za każdym razem, gdy znowu coś narysujesz.
Harry zbliżył się i stanął obok upadłego, aby spojrzeć na rysunek Annabelle. Uśmiechnął się krzywo.
– Muszę przyznać, że udało ci się mnie odwzorować.
Annabelle nie pamiętała, jak to rysowała, ale gdy w pokoju spojrzała na rysunek, od razu zorientowała się, kogo przedstawiał.
– Ale ja najczęściej rysuję czyjąś śmierć. A ty… – Posłała mu współczujące spojrzenie. – Rozumiesz.
Alarick pokazał Annabelle jej własne dzieło.
– Tym razem narysowałaś coś więcej. Harry to pierwsza z dusz, jaka miała się dostać do tego świata, ale widzisz, co jest za nim?
Annabelle przetarła oczy. Wcześniej wzięła to smużki dymu, ale tak naprawdę było to…
– Wiele, wiele dusz – odpowiedział za nią Alarick. – Wydostając Tony’ego z Arkadii, musieliśmy otworzyć jakiś tunel. Harry, jak ty się tutaj dostałeś?
– Nie możesz wyczytać tego z jego myśli? – zdziwiła się Annabelle. Wiedziała, że jej umysł był dla niego zamknięty, ale innych czytał bardzo często i się tym chwalił.
– On nie żyje, więc jego myśli dla mnie nie istnieją.
– Tony’ego myśli też nie czytasz?
Alarick zastanowił się.
– Wydaje mi się, że wyczuwam jego umysł, ale konkretnych myśli faktycznie nie byłem w stanie odczytać. – Podrapał się po brodzie. – Oboje jesteście z Arkadii, a mimo to…
– Tony przedostał się z wami przez portal – zauważył Harry. – A ja… A ja stałem za barem i właśnie skończyłem pracę. Gdy mrugnąłem, nagle znalazłem się tutaj.
Alarick uniósł rękę i próbował dźgnąć Harry’ego palcem, ale ten zatopił się w nim, jakby go tam wcale nie było. Gdy upadły próbował zrobić to jeszcze raz, były wojownik odskoczył.
– Zostaw mnie!
Upadły opuścił rękę wzdłuż ciała i westchnął.
– Jesteś duchem.
– Wielkie mi odkrycie! – Harry wskazał na siebie. – Chyba każdy to już wie!
– I co teraz? – Annabelle wodziła wzrokiem pomiędzy nimi. – Czy teraz zaczną pojawiać się tutaj kolejne dusze?
Alarick jeszcze raz spojrzał na rysunek.
– Wydaje mi się, że tak. – Rozejrzał się. – Istnieją dwie możliwości. Albo te dusze zaczną pojawiać się tutaj, ponieważ niedaleko znajduje się miejsce, na którym my wylądowaliśmy i po prostu tam utworzyło się przejście.
– A druga opcja?
– Dusze będą pojawiać się na całym świecie, ale blisko osób, na których im zależało – odparł Alarick, spoglądając na Harry’ego. Były wojownik nie odniósł się do jego słów, a tylko spojrzał na budynek, w którym znajdowała się Alyson.
– Czy te dusze są niebezpieczne? – zapytała Annabelle. – Skoro nie są materialne, to chyba nie mogą nic zrobić?
– Arkadia istnieje nie bez powodu – odparł upadły. – Tam dusze odnajdują spokój. Z kolei tutaj… Ile czasu musi minąć, aby oszalały? Jako duchy nie będą mogły niczego dotknąć, a ich bliscy nie będą ich widzieć. Co więcej, nie będą w stanie im pomóc, gdy zajdzie taka potrzeba. Będą zmuszeni patrzeć na ich śmierć, a później… – Pokręcił głową. Analizował. – Jeśli dusze znikną z Arkadii, to istnieje prawdopodobieństwo, że ona przestanie istnieć, a oni… A oni trafią do Piekła, skąd nie będą mogli połączyć się z duszami znajdującymi się tutaj.
Na ciele Annabelle pojawiła się gęsia skórka.
– To nie wróży nic dobrego.
Alarick oddał jej rysunek.
– Spodziewaj się, że będziesz teraz często w transie.
– Tylko tym razem mogłabyś nie rysować mojej śmierci – mruknął Harry, ale nie usłyszał już ich odpowiedzi. Gdy mrugnął, ponownie znalazł się w barze, który chwilę temu opuścił.
– Gdzie on się podział? – Annabelle wyjrzała za róg budynku, ale tam również go nie dostrzegła.
– Wrócił do Arkadii – odparł Alarick. Poczekał, aż dziewczyna na niego spojrzy. – Ale wróci tutaj. I nie będzie sam. – Wskazał na jej rękę. – Chyba jednak przyda nam się coś, co nas poinformuje o twoim nowym dziele.
Annabelle pokręciła głową.
– A co to da? – Załamała ręce. – Zwykle rysuję czyjąś śmierć tylko krótki czas przed tym zdarzeniem. A duchów nie da się zabić…
– Ale dusze można unicestwić. I już nic ich nie przywróci. Jeśli będziemy ostrzeżeni… Może uda nam się temu zapobiec.
– To… gdzie masz ten dzwonek?
Najnowsze komentarze